Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

niedzielnie

Się wzięłam i normalnie załamałam - uczę i uczę i się okazało w teście, że niczego nie nauczyłam. O żesz ty w mordę jeża kopany, ja to im teraz test za testem, wypracowanie za wypracowanie, kartkówkę za kartkówką zrobię. Będą śnić o niemieckim koszmary, pani nie dostanie już kolejnego "belfra" w związku z anielskim spokojem, bo pani się wściekła i zaplanowała zemstę. Pół roku mam, żeby mi dobrze na egzaminie wypadli. W tak zwanym miedzyczasie leżę na kanapce z pesem sztuk jeden na stopach (trochę ciężko, ale jak cieplutko) i kombinuję jak tu schudnąć trzy kilogramy w jeden tydzień. Bo znów sobie odpuściłam a kontrola przede mną. I ponownie będę się wstydzić. Już zostawmy wstyd na boku, bezsensem jest płacić dietetyczce za brak diety w moim wykonaniu. Wieczornie od jutra gorące postanowienie poprawy. Tyle że wieczornie jestem najedzona po kokardkę, a jutro znów głodna. Strasznie picno w domu. Komin nieprzeczyszczony, więc pomna kiedysiejszego płomienia zeń, nie pozwalam ro

poweekendowo

Dni mijają i tygodnie, za miesiącem miesiąc leci.... a dwa weekendy temu była taka piękna pogoda, że siedzieliśmy w towarzystwie na podwórku do północy. W porcie grali na żywo cygańską muzykę, bosko, ta gitara, ten śpiew... aż się nie chciało do domu wchodzić. Okutane my w koce (bo się dziennie wyletniłyśmy i nam się przebierać nie chciało) przy winku i świeczkach. Chciałoby się powiedzieć, że chwilo trwaj... a tu niestety weekend się skończył i do roboty. A w robocie... sodomia i gomoria... znów nabrałam milion rzeczy i ryczę w poduszkę, bo się obrobić nie mogę. Kiedy nie spojrzę, to dupa z tyłu. Ale najbardziej się cieszę z nauczycielskiej wycieczki do dużego miasta na P. Bo tam kulinarnie po meksykańsku a kulturalnie po japońsku, czyli kolacja w czerwonym sombrero a potem sztuka teatralna z Anną Muchą i Lesławem Żurkiem. I nie chwaląc się, sama jam to załatwiła. Oczywiście już księgowa zdążyła ponarzekać na pojazd, którym będziemy tam jechać, że mały, ciasny, że niewygodny. Kurna, c

nielubiąco

No i oczywiście zapomniałam o ważnej liście o telefonach komórkowych. Zebranie odbyłam w tempie ekspresowym, zresztą ja nie mam za bardzo gadanego, lubię krótko, treściwie i na temat. Dzieci mi się mieszają, nie poznaję jeszcze "swoich" poza kilkoma niechlubnymi wyjątkami. Była matka, upierdliwa jak sto światów, na co to jej syn nie choruje - astma w uśpieniu, martwica pięty, nadpobudliwość psychoruchowa, alergie i nadciśnienie. Przeraziłam się, że też już mutuję do takiej kwoki. Bo mały ma opinię. Powinien mieć zajęcia korekcyjno-kompensacyjne, ale nie ma kto ich przeprowadzić. I się wkurzam strasznie, bo ich by rzeczywiście potrzebował. Tydzień zajęć minął a moje dziecko już ma "brak zadania domowego". W poniedziałek będzie następny, ponieważ zapomniał odpowiedniej książki. Chyba będę musiała pochodzić po jego kolegach, może ktoś nam użyczy. Na moje zarzuty, że nie wykonuje swoich obowiązków, wzruszył lekceważąco ramionami i powiedział, że "no to co&quo

chorobowo

"Coś mnie zakuło dziś w płucach, trzeba zbadać ten fakt....", wprawdzie nie w płucach, ale w brzuchu. Nie potrafię zdiagnozować, czy to żołądek, czy trzustka czy wątroba, anatomia brzucha jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Plus taki, że nie jem. Bo jak zjem (n.p. durna ja ogórka kiszonego se wtranżoliłam) to się zwijam z bólu. Nie wiem, czy samo przejdzie, czy raczej do lekarza trza się udać. Ale co to, ja małe dziecko? Panie doktorze, brzuszek mnie boli. W środę pierwsza wywiadówka jako wychowawca. Papiórów nazbierałam, prezentację zrobiłam i wciąż się boję, że o czymś zapomnę. Najbardziej to ja nie lubię zbierać pieniędzy. Bo mam tendencje do gubienia. Zresztą nie tylko ja, bo pani małego nie raz próbowała odtworzyć listę, kto jej ile dał, bo posiała gdzieś.  Port de Bras - byłam dziś na pierwszych zajęciach. Fitness z elementami baletu, bosko. Wprawdzie baletnica ze mnie jak z koziej dupy trąbka, ale podobało mi się bardzo. I jak się w końcu wczułam i postanowiłam ni