laptopowo

Wziął się i spsuł, tak zwyczajnie. Jeszcze rano działał serwując memu dziecku rozrywkę niskiego lotu na jeja.pl a potem tot. Tak martwy jak tylko martwy może być komputer. Pan informatyk w japonkach przybył na białym koniu i doprowadzając moje dziecko do łez oznajmił, że nie da rady wskrzesić laptopa. Co było robić, pojechaliśmy po dwóch tygodniach do sklepu i wzięliśmy najtańszy jaki się dało, byle matka miała na czym bloga pisać:)))

Miała być za dwa lata Barcelona.Za dwa lata solidnego oszczędzania i wyrzeczeń. Aż tu mój małżonek stwierdził, że nie chce do Barcelony, bo tam nie ma nic dla niego. I wymyśliliśmy Sycylię. Za trzy lata. Już jestem podjarana jak mały Bobik, kupiłam przewodnik i zaczytuję go. Boniu, toż to moje marzenie od młodzieństwa. Trzymcie kciuki, żeby udało się nazbierać.

Komentarze

  1. Trzymam kciuki za realizację wszystkich, nie tylko tych sycylijskich, planów:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeszcze tylko dwa lata, zobacz jak szybko leci!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Saro i jak tam? udało się zrealizować?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...