żal

Popłakałam się, kolejny raz, podczas czytania raportu o biedzie. Strasznie mi smutno i wstyd wobec tych wszystkich ludzi, którzy mają tak niewiele a są szczęśliwi. Niewiele? Nie mają niczego. A ja marudzę, bo nas na wojaże nie stać, bo mały znów odburczał, bo jedynka z polskiego, dużo pracy...  Użalam sie nad sobą zamiast się cieszyć, że jest co do gara i na grzbiet włożyć, że mamy piękny, odremontowany gabinet, że w domu ciepło, bieżąca woda... Jak to jest, że ludzie poszkodowani przez los tak mało chcą dla siebie - ot rękawiczki, bo przy zbieraniu złomu zimą ręce się panu odmroziły, albo kołdrę, bo w nocy zimno pod kocem. Zastanawiam się, jak to jest musieć chodzić do MOPS-u, żeby móc chociaż raz w tygodniu sie wykąpać. Albo co dwie godziny przewracać swoją obłożnie chorą trzynastoletnią córkę, żeby nie miała odleżyn. Albo jak można przeżyć, kiedy po opłaceniu koniecznych rachunków zostaje na wszystko inne 300 zł?
Więc przepraszam i dziękuję za swoje życie. Dobre, dostatnie i szczęśliwe.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...