plany....

Plan był prosty - zasiąść i pisać. Tylko nie mogłam zdecydować się na wątek przewodni -życie  kobiety 30letniej po przejściach czy niemoc pisarska autorki kryminałów. W głowie wyglądało cudnie, dowcipnie, lekko i ogólnie tak, że sie od tego wzroku oderwać nie dało. Jak zwykle przyszedł ranek i jestem zmęczona, zniechęcona, ze stuporem myślowymi bliska nerwowego załamania. Więc dziś z pisania nic nie będzie. Z marzeń moich, żeby choć raz zobaczyć moje nazwisko wydrukowane na okładce książki (i nie mówię tu o dwóch dziwacznych artykułach, które stoją na półce jako część pracy nad historią literatury podróżniczej), znów nici. Pewnych rzeczy sie jednak nie przeskoczy, trzeba mieć talent do pisania, żmudna praca (na którą nie mam ochoty) nie wystarczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...