po złości

Kurwa, kurwa, kurwa.... że se tak soczyście zaklnę. Bo za choinkę miłą nie mogę się wziąć i odchudzić. To jest jakieś fatum, klątwa, wstaję rano i na śpika refleksem jem coś. Co popadnie. Chleb, banan, kawałek kiełbasy, ciasta, co tam mi wpadnie w rękę. Zanim dobrze zrealizuję co czynię, to stoję już we własnej kuchni z ręką w lodówce. Kurwa. I następny dzień bez leków, bo je trzeba przecie na czczo. Kto wymyślił leki na pusty żołądek? Kto wymyślił, że trzeba jeść?
Cała nadzieja moja w operacji bariatrycznej. Tak powiedziała mama mojego dziecka klasowego pokazując rany po laparoskopii, kiedy odstawiała dziecko na nockę filmową. Nosiłam się z pomysłem, główkowałam, zaczęłam szperać to tu to tam w internecie. No świetna rzecz, myślę sobie. Dopóki nie doczytałam, że przeciwwskazaniem są między innymi choroby psychiczna i tarczycy. No tak, żebym chociaż to ja tylko jedno miała. Ale nie, mnie musiało I dwubiegunową I Hashimoto uraczyć. Kurwa.
Więc będę musiała sie zmagać z moimi kilogramami sama, słuchać od męża o moim niechciejstwie do ruszenia dupy i chciejstwie jedzenia. Najgorsze jest, że zawodzę mojego syna, bo inne mamy są szczupłe a jego mama ma duży brzuch.

Komentarze

  1. Miałam tak przez kilka lat. Totalna niemoc. Polazłam do dietetyczki, z zazdrości - no bo jednej koleżance się udało, to poszłam i ja. Dietetyczka mnie zauroczyła, prowadziła za łapę, uwierzyła we mnie. Świetna dziewczyna. Schudłam 28 kilo w rok. Bez głodowania, z fajnymi posiłkami, ułożonymi pod moje smaki, choć oczywiście z pewnych rzeczy musiałam zrezygnować. Nauczyła mnie inaczej jeść, inaczej gotować, komponować zdrowe, zbilansowane posiłki na cały dzień. Przy okazji schudła po troszeczku też rodzina ;) Po roku moim priorytetem było utrzymać wagę, nie utyć. Udało się. Od prawie dwóch lat nie korzystam już z comiesięcznych porad pani dietetyk. Nic nie przytyłam, NIC! Ale teraz mam cel inny - popracować nad ciałem, kondycją. Zaczęłam chodzić na crossfit i jestem zachwycona. Powiem ze swojego doświadczenia - najważniejsze to znaleźć motywację i siłę w sobie (trudniejsze, owijać w bawełnę nie będę), a potem znaleźć ludzi z pasją, którzy potrafią nam pomóc (łatwiejsze). Trzymam mocno kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm...no, poprobuj tez tego monikahonory.pl Wielu osobom pomogło. Trzymaj sie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszej chwili po przeczytaniu zaczęłam się śmiać. W sumie mam tak samo więc z czego tu rechotać ? Nienawidzę dostosowywać swojego zycia do diet i wymagań dietetyczki. Z tym, że od tamtego roku regularnie chodzę na siłownię. Jakieś 3-4 razy w tygodniu. No i powoli, powoli,,,, zostawiłam tam już 10 kg, Może nie dużo jak na rok ale sukcesywnie i do przodu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....