Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Ech te chłopy...

Niezadowolona ze swoich włosów zamówiłam się u inszej pani fryzjer na poprawę.Poratowała mnie cudnie. Zachęcona moją nową fryzurą, bywszy na basenie, zastosowałam mój promienny uśmiech nr 1 w kierunku gołonogiego instruktoro-ratownika Bartka. A tenże zlał mnie ciepłym moczem. Znudzony omiótł mnie wzrokiem i kąciki ust nawet mu nie drgnęły. Ba, miałam nawet wrażenie, że był bardzo zdziwiony, czemu obca baba do niego szczerzy zęby. I tyle by było na temat mojej wiary w siebie. Synucha niegrzeczny ostatnio bardzo. Ale spryciarz wykombinował, że musi u pani Mirki odrobić zadania domowe, żeby móc grać w domu na komputerze. I łupie w jakieś strzelanki jak dziki. Chcę rodzinnie mu kupić na urodziny PlayStation, jedynie młody się sprzeciwia - powód: sam będzie odczuwał potrzebę grania w nocy, jak już wszyscy pójdą spać. Pies (też chłop) ucieka przez zamkniętą bramę na wieś i się pałęta z innymi psami. Muszę coś wykombinować, bo jak go przejadą, albo zabiorą albo się zgubi i do domu drogi n

poświętnie

Sprzątałam, sprzątałam i jeszcze raz sprzątałam i na święta był bałagan. Bo za szybko zaczęłam. U nas to trzeba rzutem na taśmę, czwartek, piątek, w sobotę wyjeżdżamy i na drugi dzień świąt, po naszym powrocie,  jest czyściutko. Bezsprzecznie jestem totalnie przeżarta. Jeszcze dziś niania małego doniosła nam ciasta, mmm, z prażonym słonecznikiem i masą korówkową i choć brzydzi mnie jedzenie z nieznanych źródeł (niania niby znana, ale jednak kuchennie nie bardzo) to wtranżoliłam kawałek. Od jutra dieta. I szukanie fryzjera, który naprawi to, co mam na głowie. Chodzę do taniej fryzjerki, z której tak do końca to nigdy nie byłam zadowolona. Ale to co mi na łbie zrobiła przed świętami - jasne pasemka, ale nie od nasady włosa, tylko z 2 cm odstępem. Wyglądam, jakbym miała już mega odrost a ja ledwo z fotela zeszłam. Ale oszczędny traci dwa razy. Tylko przy moich zarobkach, jak mam płacić 200 zł miesięcznie za usługę, to nie ukrywam, że trochę dużo. Ale może wtedy samopoczucie jest też lep
Z tym basenem to się wrąbałam jak w jeżyny. Wrzód na dupie normalnie to jeżdżenie trzy popołudnia do miasta. Nawet przystojny pan Bartek ratowniko-instruktor nie jest w stanie mi osłodzić życia. Może dlatego, że wódka z kolą działała tylko w niedzielę, teraz na trzeźwo trza dzielne znosić szarówę dnia. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to kilka dni wolnego. Może syn da mi pospać... do 7.30:) Załatwiły my pieniądze na wyjazd, dużo pieniędzy. I nie ma komu jechać. Dzieciaki się zbiesiły, bo łatwiej jest zostać w szkole i nie mieć zaległości. W końcu to tydzień spędzony na wywczasach prawie a potem trza będzie podwójnie zapierdzielać. I jak słyszę te ich łaskawe "no w sumie to mogę pojechać", to mi się nóż w kieszeni otwiera. Gdyby nam kiedyś ktoś zaoferował wymianę z Niemcami, bosh, to ja bym ziemię całowała, po której stąpał. Dzwoni do mnie pani z Krzyżowej, dokąd jedziemy - "czy zamówić państwu autobus do Wrocławia, bo już nie pamiętam a nie mogę otworzyć maila".

po wódce z kolą i cytryną

Dla ochoty wypiłam dwa drinki i muszę przyznać za wstydem, żem letko wstawiona jest. To podchmielenie pomogło mi stworzyć esej do zadania 1 modułu 5 do kursu internetowego o ocenianiu kształtującym. Tak dennego kursu dawno nie widziałam. Ale że opłacony przez dyrekcję, to karnie robię... co drugie zadanie. Bo to co pierwsze robi moja koleżanka. Reszta to control c, control v. Ale zgodnie chcemy im na koniec napisać, co o jego jakości i przydatności sądzimy. W pijackim pomroku przypomniało mi się, że na wyjazd mamy zrobić prezentację lub film o zwyczajach i obyczajach polskich. Ech, zleci się dzieciakom i będzie co będzie. Wprawdzie to mocno nie po mojemu, ale tu akurat muszę odpuścić. Zresztą, jak się napatrzę jak inni pracują, to uznaję, że moja praca jest wręcz zajebista. Takiego pracownika jak ja, to życzę każdemu pracodawcy. O. Jutro na basen z małym. I dobrze, bo w oko mi wpadł pewien instruktor. Zbudowany jak młody bóg, opalony w solarce, z włosem na pół długim, na pół wygolo

kaszana

Zniknęłam, nie ma mnie, zatopiłam się w projekcie. Jedziemy 3 kwietnia a nic nie jest jeszcze dopięte na ostatni guzik, jaki guzik, wszystko jest jeszcze w rozsypce. Rodzice nie powiadomieni, pieniądze nie na koncie, papiery nie są skompletowane. A odpowiedzialna pani idzie na zwolnienie.   Szał ciał. I jeszcze się w pracy kawa skończyła a ja na głodzie. Mężczyźni uczą się pływać, chętnie, jednak z marnym skutkiem. Ale ja korzystam, ostatnio przepłynęłam aż osiem basenów. Na więcej nie dała mi moja tusza pozwolenia. A potem się nażarłam jak świnia. I tyle z odchudzania.  Idę do pracy. Do miłego…