jakoś zleciało...

Spoglądam na to moje zmaltretowane konto średnio dwa razy na godzinę, a tam marne 36,90 i nie chce być od tego patrzenia więcej. A tu się wszystko pokończyło, perfuma, krem, dezodorant. Prawem serii wszystko wybywa naraz. Na raz?

Bal gimnazjalistów był. Na ten słuczaj sprawiłam se rajstopy w spraju - a idźcie mnie z tym w cholerę jasną, pryskam a tam plamy, wyrównuję, a tam jedna noga ciemniejsza od drugiej. A jak toto się zmyć nie chciało. A jaki syf w wannie zostawiło. Nigdy więcej, nawet za cenę spadających i wiszących w kroku rajtek.

I pies się zbiesił na szkoleniu - przysmaków nie chce, patrzeć w oczy nie chce, usiąść tym bardziej. Za to wyślizgnąć się z szelek mu zachciało i pół kursu go ganiało po łące. A jako nauczycielka chciałabym, żeby moje "dziecko" było we wszystkim najlepsze. A tu i syn niegrzeczny i pies nieposłuszny.

Ojca mego dziecka wybyło na 2 dni na szkolenie, oj był bal w domu - komp, czipsy i wspólne (syn, ja i pies) spanie w maminym łóżku. Fajnie było, szkoda że tak szybko zleciało. Szanowne PKO, rób częściej swoim pracownikom wyjazdowe szkolenia! 

Komentarze

  1. :) Pies "niejadek" to zmora wszystkich treserów - wiem. bo takiego mam. Ale za duży żeby spać w łóżku (zresztą dwa koty by się nie zgodziły)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....