post szkolenium...
Poryczałam się wczoraj jak dziecko. Po części aby dać ujść emocjom, po części bo.. włożono za mało karteczek do mojej koperty. A było to tak - pojechałam na prześwietne szkolenie z kompetencji miękkich. Problem mój w szkoleniach jest taki, że raczej nie przejawiam inicjatywy do zawierania nowych znajomości, stoję sobie w kącie i obserwuję. No i nie pijam z wszystkimi, chodzę szybko spać. Nie jestem liderem w żaden sposób. Jednym słowem - nie daję innym i sobie żadnych szans, żeby mnie polubili. A bardzo chcę, żeby mnie lubiano, ot tak, dlatego że jestem jaka jestem. I na zakończenie warsztatów była taka gra, że trzeba było napisać kilka dobrych słów o innych i włożyć do koperty opatrzonej ich imieniem. Napisałam się tych karteczek jak dzika, a bo z kimś miło porozmawiałam, ktoś powiedział, że mówię po niemiecku prawie bez polskiego akcentu, z kimś jechałam taksówką ze Szczecina. Więc dziękowałam, pisałam komplementy i pozytywne komunikaty. W zamian dostałam trzy karteczki. To jest dla mnie jednoznaczne z tym, że jako człowiek jestem do dupy. Niewarta żadnego wspomnienia. Boli, nawet bardzo. Wiem, wiem, coś za coś. Nie wychylam się z mojego kąta, więc nie ma karteczek. Byłabym wodzirejem, duszą towarzystwa, śpiewakiem, grajkiem to sprawa wyglądałaby pewnie inaczej. A tak, to... :(
Hej, to jak z wygraną w Totka. Chcesz wygrać? To graj, do cholery!
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie dają się polubić od pierwszego razu, a na niektórych potrzeba czasu. I tyle. :-)
Oj... z tym różnie bywa - a metoda - siedź w kącie znajdą Cię nie działa od 98 lat... Ludzie muszą po prostu wiedzieć o Twoim istnieniu
OdpowiedzUsuń