przyśrodowo

Światowa bostonka zamieniła się w zwyczajna prostacką anginę. Siedzimy w domu i się kurujemy. W kominku napalone, cieplutko jak w uchu, można poczytać ulubiony kryminał. Chociaż wczoraj późnym wieczorem wzięło mnie na robienie amerykańskiego chesecaku.W kąpieli wodnej.  Mimo diety. A propos - zdzwoniłam się wczoraj z panią dietetyczką i obiecałam solennie poprawę. Więc z próbowania ciasta nici. Mój małżonek jak zwykle przejęty zapowiedział, że mnie przed serniczkiem uratuje. I rzeczywiście, wtrąbił wczoraj 1/4 ciasta a dziś rano drugą ćwiartkę.  Trochę dałam naszej niani i jakoś zejdzie.

Doczekałam się zaproszenia do burmistrza z okazji DEN. Mam nadzieję, że to jest to, o czym myślę.

Kot porwał memu mężu resztki pieczeni z niedzielnego obiadu. Chyba będzie mroźna zima, bo głupek (kot, nie mąż) żre jak dziki. Chociaż po zastanowieniu się muszę przyznać, że mąż też żre jak dziki. Wykupiłam szkolne obiady, żeby było taniej i mniej pracochłonnie. Mąż mój zjada wielką michę zupy i drugie (no dobra, przyznaję się bez bicia, że jak są naleśniki czy biały serek, to smażę w zamian kotleta) danie i nośra mi jeszcze po lodówce. Coś by dożarł, a skubaniec taki chudy, że z zazdrości mnie w dołku ściska. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.

Komentarze

  1. Kiedy patrzę na jedną taką szczuplusią koleżanką w pracy, która do kawy wcina całe opakowanie ciastek "jeżyków", a na służbowy wyjazd jednodniowy zabiera pół torby żarcia - kabanosów, 4 buły i z 5 opakowania ciasteczek, plus 5 rożnych batonów, to też mnie zazdrość skręca - no nie ma sprawiedliwości, ej nie ma :)
    Wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to ja właśnie z tych, co żrą jak chłop od łopaty, i wciąż się mieszczą w sukienkę ze studniówki ;) Bo była z tych bardzo mocno rozciągających się :)
    Nie ma sparwiedliwości, zgadzam się z Przedmówczyniami...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...