przedświątecznie



Nie jesteśmy tradycjonalistami, ale Wigilia musi być – karp, barszcz, pierogi z kapustą i grzybami. I każdy musi wszystkiego spróbować, bo inaczej nie dostanie prezentów.  Znam jednak rodziny, które od niechcenia robią sos pieczarkowy do ziemniaków i po przygotowaniach. Żadnego sprzątania na dwa weekendy przedtem, żadnego pastowania podłogi i mycia szaf. I choinki świeżutkiej pachnącej, skrzącej się światełkami  i bombkami.   Żadnych kolęd fałszywie śpiewanych na całe gardło podczas pieczenia ciasteczek i pierników. Żadnej Vorfreude auf das kommende Fest. 

Nie chce mi się już pracować, dzieciakom też nie. Myślami jesteśmy już na wolnym.  W tym roku tak dziwnie, bo ferie mamy w pierwszej turze, czyli praktycznie zaraz po tym jak wrócimy ze świąt do szkoły. Moje dziecko czeka już niecierpliwie przebierając nóżkami, już nie chce chodzić do szkoły, mimo że jest fajnie. 

Lecę odebrać klocki lego dla Małego, potem pieczemy pierniki. Znów, bo poprzednie zostały pożarte przez rodzinkę. Mimo, że były letko przypalone.

Komentarze

  1. też mam w planach pierniczenie ale póki co tylko się opierniczam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja przybywam na gotowe, już się nie mogę doczekać!:-))))) Pierników i karpia u mnie brak!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

Rozstania i powroty....

dietowo