niedzielnie

Się wzięłam i normalnie załamałam - uczę i uczę i się okazało w teście, że niczego nie nauczyłam. O żesz ty w mordę jeża kopany, ja to im teraz test za testem, wypracowanie za wypracowanie, kartkówkę za kartkówką zrobię. Będą śnić o niemieckim koszmary, pani nie dostanie już kolejnego "belfra" w związku z anielskim spokojem, bo pani się wściekła i zaplanowała zemstę. Pół roku mam, żeby mi dobrze na egzaminie wypadli.

W tak zwanym miedzyczasie leżę na kanapce z pesem sztuk jeden na stopach (trochę ciężko, ale jak cieplutko) i kombinuję jak tu schudnąć trzy kilogramy w jeden tydzień. Bo znów sobie odpuściłam a kontrola przede mną. I ponownie będę się wstydzić. Już zostawmy wstyd na boku, bezsensem jest płacić dietetyczce za brak diety w moim wykonaniu. Wieczornie od jutra gorące postanowienie poprawy. Tyle że wieczornie jestem najedzona po kokardkę, a jutro znów głodna.

Strasznie picno w domu. Komin nieprzeczyszczony, więc pomna kiedysiejszego płomienia zeń, nie pozwalam rozpalić. I tak siedzimy otulani w koce i bluzy, faktem jest, że jak prasowałam, to się nawet odzieży wierzchniej pozbyłam, ale ile można prasować...

Syn mój kochany został przez nas przymuszony do targania w tornistrze do domu wszystkich książek i ćwiczeń i zeszytów. Za karę, że zapomina i nie odrabia lekcji. No to ostatnio przyniósł, ale niezaznaczone zadanie domowe i znów kolejny brak. Nie wiem w kogo on się wdał, proszę, tłumaczę, grożę, płaczę... nic nie pomaga, on jest ponad jakieś durne odrabianie lekcji. Bo w minecrafcie można zbudować, zburzyć, zdobyć, utracić... A rycerze, a zrobię zośkę, a gdybym miał łuk i prawdziwe strzały, a do Remika mama to mogę pojechać?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....