Ech co to było za spotkanie.... w pewnej winnicy, w której bywał i sam były prezydent jeden i drugi i sławna restauratorka Magda G. nie wspominając o aktorach mniejszego i większego formatu, tam i ja wino piłam i dzika jadłam. A oprócz dzika to i zupka dyniowa z kokosową nutą i panna cotta na szpiglu z truskawek. A wino, słuchajcie, wino było cudne. I kelnerzy adretni, co to do gościa od prawej tylnej strony. I sztućców i szklanek zatrzęsienie było, zupełny przerost formy dla prostej ekipy nauczycieli. I gratulacje z listami i kwitkami z nagrodą były, a jakże. I oczywiście ja się nie mogłam wyturlać od stołu i wszyscy patrzyli jak walczę z krzesełkiem, czyli jakby nic nowego w tej kwestii.
To był wyjątkowo intensywny rok nauczycielski, dużo zrobiłam a jeszcze więcej mam w planach. Gdyby tylko było wiadomo do kogo się zwrócić, żeby pieniądze dostać...
Dziś byczenie było, bo wolne i w ogóle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

Rozstania i powroty....

dietowo