działam...

Coś wyczułam w lewej piersi. Dawno. Zrobiłam usg, które nic nie wykazało. A to coś nadal jest. Technika ignorowania czegoś przynosi słabe efekty, panika nachodzi falami, zwłaszcza w wannie, kiedy namydlone ciało uwydatnia to coś. Więc jutro mammografia.

Pies pożarł swoje posłanie i koszyk na drewno. Z nudów. Bo pani z dzieckiem w pracy i w szkole.

Pełna zapału i manii zgodziłam się brać w pracach komisji socjalnej. Czyli robić paczki (podwójnie, bo w szkole mojego dziecka jestem w trójce klasowej, więc też paczki mikołajkowe) dla dzieci pracowników. Jestem też współkoordynatorem akcji "Ratujmy gimnazja" w naszej szkole. W niedzielę wyjeżdżam do Niemców z dzieciakami. Co oznacza, że całą sobotę gotuję żarcie na czas, kiedy mnie nie będzie w domu, żeby chłopaki nie poginęli z głodu. Mówię Wam, jak to pierdolnie, to siądę i gorzko zapłaczę. A psychiatrze to w życiu nie powiem, bo mnie opieprzy na czym świat stoi.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....