już po

Po co tu pani przyszła? Przywitał mnie lekarz radiolog na mammografii. Zbiło mnie to lekko z tropu, bo jak to? Coś wyczułam w piersi, to przyszłam to zbadać. Za własne pieniądze przyszłam zbadać, nie naciągałam naszego nfz-tu. A tu się okazało, że to tylko tłuszczak, więc niepotrzebnie panu roboty przysporzyłam. Bo przecież (pan doktor tak mi wyjaśnił) w moim wieku (40 lat) na raka piersi choruje tylko jedna na dwa tysiące kobiet, więc szanse, że to będę akurat ja, są znikome.
W dalszej rozmowie poinformował mnie, że rakowa zmiana musi być twarda jak nos lub jak ziarenko kawy. Wypisał świstek i dodał, że widzimy się za dwa lata. Podziękowałam grzecznie i wyszłam z mieszanymi uczuciami. Bo cieszyłam się, że mam idealnie tłuszczowe, zdrowe piersi. Ale z drugiej strony wkurzałam się, że się dałam zrugać jak mała dziewczynka. Przecież tyle trąbią wszem i wobec, że macać, że badać, że zapobiegać. Więc nie dbać - źle, dbać - jeszcze gorzej. I bądź tu człowieku mądry...

Komentarze

  1. Ja tam, i pewnie wszystkie kobitki, Cię pochwalę - mądra kobitka :)
    Cieszę się, że ok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepiej sie badac i zapobiegac i nawet dac sie zrugac ale wiedziec ze jest ok i spac spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Temu radiologowi to by się dobry psycholog albo i nawet psychiatra przydał...
    Żenada jak się traktuje pacjentów w Polsce, nawet i tych co prywatnie kasę wywalają na to, na co i tak im się należy i za co zabiera co miesiąc kupę kasy....

    Najważniejsze, żeś zdrowa :))) Ja mam włókniaka, nawet biopsję mi robili, trochę strachu się człowiek najadał...

    OdpowiedzUsuń
  4. Takt lekarza mnie rozwalił

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...