Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

różnorodności

Z mojego ogłoszenia: sprzedam biblioteczkę, brak gałki w dolnej szufladzie, lewy dolny róg obgryziony przez psa. Z odpowiedzi na ogłoszenie: czy posiada pani uchwyt do dolnej szuflady? Z mojej głowy: tak, kurza pięta, nie posiadam gałki ale uchwyt i owszem. Z innej odpowiedzi na ogłoszenie: Czy może mi pani zamówić kuriera do województwa lubuskiego? (GPS nie wiedzieć dlaczego zlokalizował mnie jako Leśną Górę, ale tę w woj. lubuskim, powiat zielonogórski) Meble złożone. Małżonek szedł w zaparte i nie pozwalał sobie pomóc. W konsekwencji witrynę składał do pierwszej w nocy i dnia następnego. Ale mam, ten mój serwis wizytowy podświetlony światełkami, normalnie jak w meblowym. Książki też ustawione, nadal cierpię na brak regałów, ach, taka domowa biblioteka mi się marzy, cała w regałach. Małżonek w związku z nowym regałem: chyba pójdę do empiku i kupie ci jakąś całą serię książek, żeby to jakoś wyglądało. Wzięłam udział w debacie na temat gimnazjów. Oj wzięłam. Nie wiadomo czym pc

ogórek

Leżę w pełni zrelaksowana w łóżku. Kilka stron kryminału i czuję, ze powieki zaczynają mi ciążyć, zapadam w błogostan. Już, już mam zasypiać i czuję parcie na pęcherz. Próbuję zignorować, zaciskam mocno oczy łudząc się, że jednak przeczekam i zasnę. A guzik z pętelką. Wczoraj jeszcze doszła nieodparta chęć na ogórka kiszonego teściowej. Walczyłam z całych sił i mam wrażenie, że by się udało, gdyby nie ten ogórek. Nic to, trzeba zleźć na dół (górna łazienka nie zrobiona od lat 5). Zaspanym krokiem pokonuję schody i sięgam po słoik, co to nie wyniesiony do piwnicy od początków grudnia leży w korytarzu. Zżarłam trzy ogórki zagryzając zimnymi ziemniakami. Matko, jakie to pyszne było. Jak delicje lub insze ptasie mleczko. Zrobiwszy co trzeba popadłam w konflikt wewnętrzny rodem z antycznych tragedii. Myć zęby czy nie myć. Zdrowotnie powinnam ale zamaskować pastą smak ogórka? Olawszy zęby udałam się na spoczynek. Czuję, ze powieki zaczynają mi ciążyć, zapadam w błogostan. Już, już mam zasypi

przy piątku

Czytam jeden mózgotrzep za drugim. Tarzam się w miłości, która wszystko przezwycięży. Tylko w rzadkich odruchach rozumu przychodzi dołek, bo przecie tam wszyscy są piękni (nawet jak nie są, to są obdarzeni co najmniej intrygującą urodą), mądrzy,bogaci (nawet jak nie są, to się staną) i pełni pasji. A u mnie urody, to ze świecą szukać, głupia jestem jak but z lewej nogi a o bogactwie to nawet nie wspomnę. Najbardziej mnie męczy, że tam się wszystko wszystkim udaje. No, są przeszkody, ale jakby ich nie było. Reżyser wreszcie reżyseruje swój film życia, niedoceniania kucharka zostaje szefową własnej kuchni a radiowiec robi furorę na antenie. Wobec powyższego zastanawiam sie, co jest z moim światem nie tak. Muszę opracować na nowo cv. Boję się, że trzeba będzie zwiewać z tej pracy. Bo nawet jeśli nie rozwiążą gimnazjum, to nabór przez najbliższe lata będzie tak kiepski, że godzin nie będzie z pewnością dla nas wszystkich. W czasie ferii pojeżdżę tu i ówdzie, zobaczę co się da zdziałać.

ostatnio

Mówiłam, że pierdolnie? Mówiłam? No i pierdolnęło. Z hukiem i przytupem, a jak. Na całe szczęście, że krótko przed stałą wizytą u psychiatry. Mimo mojego "nawet nie chce mi się z panem gadać", wyciągnął całkiem wiele. I chwilowo ucieszył pytaniem, czy aby nie jestem w związku gwałcona. Nie, nie jestem. Ale seks to bolączka. Jednak to temat na jakąś inną notkę. Egzotycznie wybieram lektury do kibelka. Ostatnio zaczytuję się tam "good food". Przy muzyce o sporcie.  Na opiece siedzę. Trochę wymuszonej, ale gdyby nie dziecko chore, to sama poszłabym po L4. No i siedzę, to też za dużo powiedziane. Przesypiam 3/4 doby. Dziecko łupie w komputer i chwilowo nic od matki nie chce. Byle mu od czasu do czasu coś do jedzenia i picia zrobić. Swoją drogą trochę mi tego dziecka żal, że ma taką matkę. I strasznie mi się chce butów EMU AUSTRALIA. Ale to niemoralne wydać na człapaki 500 zł (po przecenie). Poza tym muszę oszczędzać, bo..., no bo muszę.

kontrola - k o n t r o l a - KONTROLA - KON TRO LA

Panika wybuchła wczoraj popołudniową porą, bo przecie papiery nie wszystkie uzupełnione, numerki nie popisane, sprawozdań brak i pomoc PPP nie udokumentowana. Więc dawaj, trzeba było zewrzeć pośladki i napisać, uzupełnić, udokumentować. Na całe nieszczęście byłam wczoraj z synem mym rodzonym w dużym mieście na P. na obserwacji wzrostowo-endokrynologicznej. I pech chciał, że sie spsuł samochód, co to my nim jechali. Koniec końców dotarliśmy po 23 do domu. Synucha wyraźnie zmęczony, bo nawet nie zdążyłam powiedzieć, żeby czapkę zdjął, a on już spał. No i od tej 23 z hakiem produkcja szła pełną parą. Sen? Na sen czasu nie było. Dobrze, że od dzisiaj opiekę mam na dziecko, bo chore. To przykimałam tu i ówdzie, to na fotelu, to na kanapie. Właśnie powstałam ze zmarłych i idę szykować hamburgery. A na mailu podziękowanie za zaangażowanie w ciągu ostatnich 24 godzin było. Żeby oni wiedzieli...

zima i inne przypadłości

Ty to jesteś jednak ciemna masa, powiedział mój małżonek odrywając się od naprawiania nowego telewizora, co to go ja zepsułam. Przycisnęłam coś na pilocie i nie dało się potem tego wyłączyć. Trudno - powiedział - będziesz sobie jutro rano na infolinię dzwoniła. No niby ok, ale po co mam jego? I wymyślił. Że wcisnęłam na drugim pilocie a próbowaliśmy naprawić z pierwszego. I cycki mnie swędzą. Na mróz. Wzięłam się na sposób i zrobiłam dziś pizzę z kurczakiem z rosołu, bo nikt tego mięsa jeść nie chce. Żadne potrawki, ryże, sosy. Nic. To podałam w pizzy z dużą ilością sera wędzonego, bo się w sklepie walnęłam i nie ten ser sięgnęłam. I jedzą. Mały co prawda oskrobał całe obłożenie do żywego ciasta, ale zawsze coś. I śnieg u nas spadł. Zombie zdziwiony, bo w łapy zimno. Koty maja to w pompce i siedzą przy kominku aż im się krew podgrzewa do temperatury wrzenia. Dopiero wtedy schodzą położyć się na fotelu. Korzystam z tego, że burmistrz miłościwie nam panujący zarządził wolne do 7 st

awantura o książki

Ale na ten nowy regał to postawisz chyba bardziej reprezentatywne pozycje - powiedział mój próżny mąż po zakupie mebli do salonu. Bo teraz masz taką zbieraninę, że aż wstyd. No tak, rzeczywiście należy się wstydzić paru setek pozycji w języku niemieckim - bo przecież statystyczny Kowalski ma w salonie stać w oryginale całego Grassa, Brechta i Schrobsdorff (ok, żaden z niej znany pisarz, ale jak to się czyta...). No dobra, kilka wstydliwych tytułów też by się znalazło, ale ja z mojej niemieckiej biblioteczki dumna jestem jak fredka. Ale mój mąż wnioskuje o ładne pozycje z jednego wydawnictwa w jednej szacie graficznej. Żeby wyglądało. Na ten przykład Ake Edwardsona (12 tomiszczy o komisarzu Eriku Winterze, prezent od małżonka)   i pozostałe pozycje kryminału skandynawskiego z Czarnej Owcy. Do tego pasujący Jo Nesbo ( na razie tylko 5 tytułów, w trakcie zbierania). A z książkami to jest taki problem, że mamy za mało regałów i muszą być ściśnięte jak śledzie, bo przecie nie powędrują do p