kontrola - k o n t r o l a - KONTROLA - KON TRO LA

Panika wybuchła wczoraj popołudniową porą, bo przecie papiery nie wszystkie uzupełnione, numerki nie popisane, sprawozdań brak i pomoc PPP nie udokumentowana. Więc dawaj, trzeba było zewrzeć pośladki i napisać, uzupełnić, udokumentować. Na całe nieszczęście byłam wczoraj z synem mym rodzonym w dużym mieście na P. na obserwacji wzrostowo-endokrynologicznej. I pech chciał, że sie spsuł samochód, co to my nim jechali. Koniec końców dotarliśmy po 23 do domu. Synucha wyraźnie zmęczony, bo nawet nie zdążyłam powiedzieć, żeby czapkę zdjął, a on już spał.
No i od tej 23 z hakiem produkcja szła pełną parą. Sen? Na sen czasu nie było.
Dobrze, że od dzisiaj opiekę mam na dziecko, bo chore. To przykimałam tu i ówdzie, to na fotelu, to na kanapie. Właśnie powstałam ze zmarłych i idę szykować hamburgery. A na mailu podziękowanie za zaangażowanie w ciągu ostatnich 24 godzin było. Żeby oni wiedzieli...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

Rozstania i powroty....

dietowo