poradowo

No i pierwsze koty za płoty, pierwsza rada w tym roku odfajkowana. Prawie cztery godziny. Ale nie narzekam, dopóki są rady, dopóty jest praca.
Oprócz miliona innych obowiązków, w tym roku mam zaszczytną funkcję wychowawcy klasy językowej. Ostatni raz wychowawcą byłam z pół wieku temu. "Moje dzieci" są już częściowo po studiach i mają swoje dzieci. A tu na samiuśki koniec trafiło się takie zgniłe jajo. No więc trzeba będzie wycieczki, sreczki, seanse kinowe i noce filmowe. O tej ostatniej jak usłyszał mój osobisty psychiater, to z całą stanowczością wyraził swój sprzeciw. "Nie może pani i już. Nieprzespane noce wyzwalają epizody depresyjne. Wystawię odpowiednie zaświadczenie". I wystawił. Tylko jak mam powiedzieć dzieciakom, że wszystkie klasy będą nocować w szkole, tylko oni nie. Albo z innym nauczycielem, jak się taki znajdzie, choć chętnych zapewne będzie brak. W perspektywie utraty pracy narażę się na epizody i jakoś przetrwam. Tylko nie wiem, czy sama nie zasnę. I nie zacznę chrapać. I nie zacznie mi ślina nieapetycznie wylatywać z ust. A wtedy - ciach, dzieciory zrobią zdjęcie i wstawią na FB.
Z inszych inszości - oddaliśmy dziecko na trzy dni do cioci. I chata była wolna i wolny był czas, z którym nie wiedzieliśmy co zrobić. Poprałam więc, poprasowałam, nagotowałam obiadów, małżonek mój nawet podłogę w gabinecie umył. Głupio tak jakoś było bez bachorka.
Idę coś przekąsić. Strasznie mnie wzięło na słodkie. Więc chyba zjem kiszonego. Albo zrobię se kawę. O. To jest dobry pomysł.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

coraz bliżej święta...

Prawda czasu i prawda...