Jak to z blogami drzewiej bywało...

Historia pierwszego bloga sięga... oj sięga czasów chmurnych i durnych, kiedy to w 30 urodziny postanowiłam zaszaleć i pisać. Wiatr życiowych wydarzeń sprzyjał, porzucana byłam właśnie przez ówczesnego partnera życiowego, lekko na gazie z tego powodu i w stanie emocjonalnej rozsypki tworzyłam posty różne różniste. Pewnego dnia na stronie głównej portalu zobaczyłam wśród wiadomości o gwiazdach tudzież innych znanych osobach tytuł: "pani tłumacz o życiu". I w taki sposób dowiedziałam się, że blog mój, z głupoty tworzony, robi się poczytny. Nie dodało mi to skrzydeł ani trochę, presja, że nadal muszę być dowcipna, odważna, szalona, bo tego czytacze oczekują, zabiła inwencję. Poza tym poznałam mego obecnego męża, ograniczyłam alkohol i zaczęłam przyjmować leki na depresję. Wena ućkła. Powisiałam jeszcze kilka lat wśród najczęściej komentowanych, ale to już nie było to. No i w końcu zamknięto nam wszystkim blogi na owym portalu, tułałam się jeszcze po innych, ale szaleństwo przepisanych nocy minęło. Znormalniałam. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale pisanie wciąga, dlatego postanowiłam odkurzyć nieco starawe wpisy i od czasu do czasu coś wrzucać do poczytania. Proszę nie spodziewać się niczego wielkiego, ot, zwykłe życie zwykłej rodziny, czyli praktycznie w kółko o tym samym.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....