Starość, kurcze, starość...

W celu monitorowania mojej znikomej ruszalności się zakupiłam w Tchibo opaskę Bluetooth - Activity-Tracker mit Pulsmesser. Świetną. Chyba. Niestety instrukcji nie byłam w stanie odczytać, bo napisano ją mikroskopijnymi literkami. Mam nadzieję, że obsługa jest intuicyjna, bo inaczej zginę marnie. Dobrze, że na dziś była zaplanowana wizyta u doktórki okulistki: 
- A ile pani ma lat, już po czterdziestce? A to wszystko jasne! 
- Czyli że co, trzeba kupić w aptece okulary do czytania?
- Jasne, najlepiej od razu w Rossmannie - spuentowała pani doktór, która dziś niewiele miała czasu dla mnie, bo wbiłam się pomiędzy dwóch zakapiorów z aresztu skutych kajdankami w nadgarstkach i kostkach. Przy zakapiorach dwóch strażników z bronią przy nodze, strach się było bać.
Jeszcze przed wizytą, ku upewnieniu się, że nie symuluję, sama zbadałam się w Biedronce. Przy koszyku z okularami do czytania była przymocowana karteczka do samotestów. Wyszło mi +2. Czyli coś jest na rzeczy.
Teraz czekam, aż mąż przywiezie mi od optyka moje nagelneue czerwonooprawkowe okulary do czytania, które pewnie po pierwszym dniu ciepnę w kąt, bo nijak się nie da w okularach czytać leżąc na boku.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prawda czasu i prawda...

dietowo

Rozstania i powroty....